Reakcje największych portali społecznościowych na wojnę w Ukrainie
Dzisiaj mija tydzień od wybuchu wojny na terytorium Ukrainy. Żyjemy jednak w czasach, w których walki odbywają się nie tylko na froncie, ale również w Internecie. Co to właściwie oznacza? Wiele osób mówi o wojnie dezinformacyjnej, jednak firmy-giganci mogą wywrzeć też pozytywny wpływ na obecną sytuację.
Działania podjęte przez firmę Meta
Największe portale społecznościowe mogą służyć zarówno dobrym, jak i złym celom. Nierzadko przyczyniają się do rozpowszechniania fałszywych informacji. Facebook zdecydował się więcej na oznaczanie fake newsów specjalnymi etykietami (rozwiązanie to zostało wprowadzone w życie już wcześniej). Ostatnio Meta zablokowała i poddała demonetyzacji reklamy pochodzące z rosyjskich mediów państwowych. Z kolei z bloga możemy się dowiedzieć, że firma współpracuje z ukraińskim rządem, stworzyła nawet odpowiednie centrum operacyjne, aby reagować na problemy w czasie rzeczywistym. Ukraińscy użytkownicy zyskali też możliwość łatwego blokowania profili, które ich zdaniem naruszają bezpieczeństwo. Wyłączona została opcja przeglądania i wyszukiwania list znajomych.
Instagram i WhatsApp
Z kolei Instagram daje Ukraińcom wskazówki, jak mogą zabezpieczyć się w Internecie. Po pierwsze, powinni zmienić swoje ustawienia profili z publicznych na prywatne (jest to możliwe też na Facebooku). Pojawiły się też oznaczenia, dzięki którym wiadomo, że dane konto jest kontrolowane przez Rosję. Natomiast na WhatsApp wprowadzona została opcja wysyłania znikających wiadomości (dostępna też na Messengerze). Meta współpracuje też z organizacjami pozarządowymi i organizacjami społeczeństwa obywatelskiego. To bardzo istotne działania, jako że dezinformacja może przynieść naprawdę negatywne skutki.
Jakie zmiany wprowadza Google?
Google postanowiło wprowadzić zmiany w swoich Mapach. Na razie nie można odczytywać tymczasowych danych na temat ruchu na żywo, głównie dlatego, że te informacje mogłyby przydać się rosyjskiej armii. Gigant ograniczył też mieszkańcom Ukrainy dostęp do rosyjskich mediów. Zmniejszone zostały możliwości zarabiania na paru rosyjskich kanałach na YouTube. Z serwisu zniknęły kanały państwowe, a zasięgi filmów ograniczono, co nie spodobało się rosyjskim władzom. Jeżeli zaś chodzi o Twittera, na portalu wyłączono reklamy w Rosji i Ukrainie. Moderatorzy mają regularnie przeglądać profile, które rzekomo udostępniają szkodliwe treści. Wiemy jednak, że TikTok nie podjął żadnych działań – mimo swojej popularności, zwłaszcza wśród młodzieży. Powodem może być pochodzenie aplikacji, która powstała w Chinach. Kraj ten stoi po stronie Rosji.