O co chodzi z aferą z Legimi? Firma przechodzi kryzys wizerunkowy
Legimi, serwis oferujący dostęp do audiobooków i e-booków w ramach czasowej subskrypcji, mierzy się z poważną falą krytyki. Platforma wprowadziła dodatkową opłatę za dostęp do wybranych tytułów w ramach nowego Katalogu Klubowego, tłumacząc to zmianami prawnymi. Decyzja wywołała negatywne reakcje użytkowników i spadek akcji o 55%.
Początek afery – od czego wszystko się zaczęło?
O sprawie z Legimi można było usłyszeć już 11 października. Czytelnicy korzystający z serwisu w ramach pakietu bibliotecznego zostali wtedy poinformowani, że oferta zostanie znacznie uszczuplona. Tłumaczono tę decyzję nowelizacją ustawy o prawie autorskim, w której pojawił się też wątek nowej definicji „godziwego wynagrodzenia twórcy”. W związku z tym platforma Legimi zdecydowała się wprowadzić Katalog Klubowy – za dodatkową opłatą. Oznacza to, że wypożyczenie jednej książki z tego Katalogu będzie kosztowało 14,99 zł (oprócz zwykłego abonamentu). Użytkownicy uważają tę kwotę za stanowczo zbyt wysoką, dodatkowo zarzucają Legimi brak transparentności i chaos informacyjny. To jednak nie jedyny kłopot firmy.
Wydawnictwa zrywają współpracę
Po tym, jak czytelnicy zostali poinformowani, że oferta Legimi zostanie zmniejszona, wydawnictwa współpracujące z Legimi zaczęły się z tej współpracy wycofywać. Jako pierwsze odeszły wydawnictwa należące do Platformy Dystrybucyjnej Wydawnictw, a w ślad za nimi poszła grupa Dressler. 14 października z Legimi zostały wycofane również wszystkie pozycje Wydawnictwa Nasza Księgarnia. Powodem mają być przede wszystkim nieprawidłowości w rozliczeniach. Legimi zostało oskarżone o brak raportowania transakcji oraz niewypłacanie należnych tantiem dla autorów. Sprawa cały czas jest w toku i ciągle się rozwija.