Chiara Wear: Marka z kobiecym DNA. Jak zbudować silny wizerunek marki? – wywiad z Sarą Tomiczek i Marceliną Hojdą
Chiara Wear to więcej niż marka – to manifest niezależności, odwagi i kobiecej siły. Dziś w rozmowie z Sarą Tomiczek i Marceliną Hojdą, stojącymi za brandem Chiara Wear, odkrywamy, jak powstaje streetwear, który nie zna tabu, z jakimi wyzwaniami mierzą się na co dzień, produkując odzież w Polsce i dlaczego wolność, pewność siebie oraz autentyczność są filarami Chiara Wear. Rozmawiamy także o tym, jak utrzymać autentyczność, a jednocześnie skalować sprzedaż w wymagającej branży fashion. Zapraszamy do lektury!
Małgorzata Komosa, ecomersy.pl: Gdybyśmy mieli opisać markę Chiara Wear w trzech słowach, powiedzielibyśmy: kobiecy streetwear, ekologia, unisex. A Wy jakich haseł byście użyły?
Marcelina Hojda, Chiara Wear: Kobieta, pewność siebie i sport. Chociaż bardzo byśmy w przyszłości chciały, żeby Chiara Wear była również marką dla mężczyzn, w szczególności, że trend unisex jest wpisany w nasze kolekcje od wielu lat. Jednak jak na razie to raczej panie kupują ubrania dla mężów/partnerów ;-)
Sara Tomiczek, Chiara Wear: Dla mnie Chiara Wear to sexy streetwear, więc chyba zgadzam się z Wami z jednym określeniem.
W Waszych kolekcjach regularnie powraca motyw tygrysa. Tygrys jest silny i niezależny, ale jednocześnie żyje w zgodzie z naturą – tak jak Chiara Wear?
Marcelina: Celna uwaga! Motywy zwierzęce są bardzo silnym elementem naszych kolekcji i faktycznie – dominuje w nich tygrys. Mamy już problem z nazywaniem nowych produktów z tygrysem, bo jest już TIGER, GO TIGER, ROAR, a i tak pewnie jeszcze zapomniałam o jakimś starszym modelu :-)
Sara: Motyw tygrysa powraca, bo się po prostu bardzo dobrze sprzedaje :-) Ale tak, tygrys jest silny i niezależny – tak jak nasze klientki, ale przede wszystkim tak jak ja. Sama mam na plecach tatuaż tygrysa, który posłużył nam jako projekt na jeden z haftów.
Ubrania od Chiara Wear są dedykowane kobietom silnym, zmysłowym, ale nie eterycznym. Czy to odzwierciedlenie stylu, którego same poszukujecie?
Marcelina: Ubrania od Chiara Wear są dedykowane wszystkim kobietom, ale faktycznie te silne, zmysłowe, pewne siebie najczęściej je wybierają i czują się w nich najlepiej. Myślę, że to zasługa Sary, z którą utożsamia się wiele naszych klientek i która jest prawdziwą trendsetterką. Ja sama dzięki niej zrobiłam upgrade garderoby i poczułam ten modowy vibe.
Sara: Dokładnie – chcemy, żeby ubrania Chiara Wear były przeznaczone dla wszystkich kobiet i pomagały im wyzwolić w sobie siłę i niezależność. Zależy mi na tym, żebyś niezależnie od wieku, wagi czy wzrostu mogła ubierać się tak, jak chcesz. Nieważne, czy masz kilka kilogramów za dużo, czy za mało – wiedz, że możesz pokazać brzuch czy inny kawałek ciała. Chcę, żeby ubrania manifestowały niezależność, która wkroczyła również w sferę poczucia własnej wartości niezależnej od opinii innych.
Co manifestują ubrania od Chiara Wear?
Marcelina: Wolność, pewność siebie i dobry styl :-) Nasze klientki nie boją się tematów tabu, nie boją się oceny innych ludzi, wiedzą, że wyznaczają trendy i że nikt ich nie ominie na ulicy. I są z tego dumne.
Sara: Wolność zdecydowanie i już wspomniana przeze mnie niezależność, poczucie własnej wartości, pewność siebie.
Z jakimi wyzwaniami wiąże się szycie ubrań w Polsce?
Marcelina: Na pewno finansowymi, bo ciężko konkurować z firmami, które szyją w Chinach czy nawet Turcji. Dodatkowo jest to „wymierająca” branża i bardzo wiele szwalni się zamyka, krawcowe czy inni pracownicy odzieżowi przechodzą na emeryturę, a młodzi niekoniecznie chcą się kształcić zawodowo. Przyjmujemy co roku kilkunastu uczniów szkół zawodowych na praktyki i wiemy, jaka jest perspektywa młodych. Dla branży? Niezbyt kolorowa.
Sara: Zdecydowanie ze stale rosnącymi kosztami. Dodatkowo jednocześnie z nadprodukcją bądź zbyt małą produkcją – po prostu trudnym planowaniem produkcji. Ostatnio bardzo dużym problemem jest również uzyskanie dokładnie tych samych materiałów co przy poprzednich dropach oraz brakiem wpływu na jakość. Borykamy się z ogromną zmiennością w otrzymywanych materiałach – ciągle produkując materiał w tych samych firmach! Dodatkowo firmy nie produkują już materiału na stock, więc jest bardzo duży problem z brakiem dostępności materiału przy ciągłych oczekiwaniach klientów, żeby produkt był dostępny na już.
Jak na przestrzeni lat zmieniało się podejście branży mody do kwestii ekologii? Czy zdarzyło się Wam stanąć przed wyborem: pójść na kompromis czy naruszyć DNA marki?
Marcelina: Pójście na kompromis to nieodłączna część prowadzenia biznesu. Jesteśmy małą firmą, szyjącą lokalnie i produkującą małe ilości, często kombinujemy z przerabianiem ubrań, tak żeby nic się nie zmarnowało, a odpady były jak najmniejsze. Wiemy, że nasze czyny mogą to sugerować, jednak nie chcemy, żeby nazywano nas marką ekologiczną, bo to chyba za duża odpowiedzialność.
Sara: Również nie uważam, że jesteśmy marką ekologiczną. Staramy się oczywiście dobierać materiały o jak najlepszej jakości i składzie, natomiast kompromis w tej branży jest nieodłączny i nieustanny. Wynika on ze zmieniających się potrzeb klienta, rynku oraz ewentualnych dostępności materiałów.
Jak udaje się Wam pogodzić chęć nieustannego rozwoju z zachowaniem charakteru marki?
Marcelina: Już jakiś czas temu dotarło do nas to, co najważniejsze, a czego właściciele biznesów często nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć. Nasza firma jest dla ludzi, nie dla nas. Jeśli nasi klienci oczekują konkretnych modeli ubrań, nadruków czy kolorów – to robimy to. Oczywiście to my kreujemy trendy, to my przedstawiamy produkty, ale to nasze klientki wybierają, co chcą kupić i co chcą nosić. I to dla nich się rozwijamy.
Sara: Nie mam nic więcej do dodania :-)
Dlaczego zdecydowałyście się na zmianę agencji reklamowej, skoro miałyście już ugruntowaną pozycję na rynku i silnie zbudowany brand?
Marcelina: Właśnie przez tę chęć nieustannego rozwoju. Już od dłuższego czasu doskwierała nam stagnacja. Chiara jest na rynku od przełomu lat 2016/2017 i pierwsze lata były szalone – rozwój marki był gigantyczny i bardzo szybki. Jak wchodzisz w taki tryb i „osiadasz na laurach” lub po prostu wpadasz w stagnację, zaczyna ci to szybko doskwierać.
Sara: Bo zmiany w życiu są dobre. Stagnacja prowadzi do marazmu, a marazm zabija kreatywność. Niestety w tej branży i na moim stanowisku nigdy nie będę mogła sobie na to pozwolić. Zresztą nigdy bym nie chciała – uwielbiam, jak się dzieje! To jest wpisane w moje DNA i w DNA tej marki.
Czego szukałyście, stawiając na Medializer? Nowej strategii, a może świeżego spojrzenia?
Marcelina: Ja myślę, że świeżego spojrzenia. Nasz team jest bardzo ugruntowany, wszyscy pracujemy w Chiarze po kilka lat. To ma wiele plusów, ale minusem jest fakt, że jesteśmy już trochę osadzeni w naszej bańce, a żeby się rozwijać – musimy z niej wyjść.
Sara: Świeże spojrzenie zawsze jest potrzebne, niezależnie od pozycji na rynku. Oczywiście oczekujemy też jeszcze wyższych wyników sprzedażowych oraz jeszcze wyższej pozycji na rynku odzieżowym.
Wasze sesje zdjęciowe wyróżniają się nie tylko estetyką, ale i przekazem. Jaką rolę odgrywa storytelling w Waszej strategii sprzedażowej?
Marcelina: Nasze sesje zdjęciowe to głównie domena Sary. Sara jest typową kreatywną duszą pod każdym względem i potrafi stworzyć niesamowite historie – zarówno w produktach, jak i sesjach zdjęciowych.
Sara: Bardzo miło mi to słyszeć, natomiast w tym momencie zdradzę Wam sekret. Nasze sesje obecnie wykonywane są często z dnia na dzień telefonem i obrabiane w 30 minut przeze mnie, gdy siedzę w samochodzie. Natomiast bardzo brakuje mi tego czasu, kiedy skupiałam się na pełnej historii sesji i jej tematyce, na kilkudniowych sesjach wyjazdowych… Jednak wierzę, że m.in. dzięki naszej współpracy z Medializer te czasy niedługo powrócą.
Jaki macie stosunek do współprac z influencerami? Czy traktujecie je jako element przemyślanej strategii, czy raczej sposób na budowanie relacji z Waszymi odbiorcami?
Marcelina: Ja wychodzę z założenia, że najlepsze influencerki to klientki. I my mamy to szczęście, że naprawdę tak jest. Wiele naszych influencerek najpierw coś u nas kupiło, oznaczyło – a my zobaczyłyśmy tego efekty. Mamy też influencerki, z którymi obserwujemy się od lat i one cały czas noszą nasze ubrania. To jest niesamowicie budujące.
Sara: Tutaj muszę przyznać, że mamy bardzo dużo szczęścia, ponieważ influencerki bardzo często same kupują nasze produkty i z racji tego, że są zadowolone z zakupu, dopiero potem zaczynamy z nimi współpracę. Nie chcę, aby ktoś, kto nie jest przekonany do naszych produktów, usilnie je promował, bo myślę że rynek jest na tyle duży, że każdy z nas znajdzie swoją niszę.
Które kampanie lub projekty mają dla Was szczególne znaczenie?
Marcelina: Mi chyba na myśl przychodzi tylko rebranding z marki B2B Chiara Poland na markę B2C Chiara Wear. Chociaż ten projekt cały czas trwa, miał w historii marki największe znaczenie.
Sara: Jeśli chodzi o sesje zdjęciowe, to zdecydowanie najlepiej wspominam sesję, którą wykonywaliśmy we Wrocławiu z moją przyjaciółką Agą oraz naszą wieloletnią modelką Oktawią. Dziewczyny są zupełnie różne, pokazywałyśmy produkty na naszych 3 sylwetkach i wykonywałyśmy retro sesję w loftowym studiu oraz przy słynnych „sedesowcach” we Wrocławiu, inspirując się klimatem PRL. Zwieńczeniem tej sesji były wywiady o wykluczeniu i niezrozumieniu, czyli rzeczach, z którymi walczę od swojego pierwszego produktu. Wtedy też stworzyłam pierwszą kolekcję UNISEX, która zresztą sprzedała się już na sesji! Bo dresy, które wtedy fotografowałyśmy z dziewczynami, kupił nasz SM Specialist Oliwier i fotograf Kornel. Przy okazji serdeczne pozdrowienia dla chłopaków ;-) Jeśli chodzi o produkty – tego było dużo. Takimi produktami przełomowymi na początku były legginsy push-up – to był pierwszy i przez długi czas jedyny produkt w marce Chiara (wtedy Poland). Potem jeszcze za czasów hurtu totalnie największym bestsellerem marki były pastelowe bluzy z napisem Chiara SS20 w kolorze bluzy, które nosiła m.in. Klaudia Halejcio. Potem pierwszy topowy produkt już w marce Chiara Wear, czyli bluzy z konopi z nadrukiem EAGLE – mamy je do tej pory w sprzedaży! A z takich świeżych produktów to na pewno zeszłoroczne T-shirty XX BOOBIES.
Gdy patrzycie w przyszłość, gdzie widzicie Chiara Wear? Może na billboardzie na Times Square?
Marcelina: Ja widzę na ulicy – na mijanych przeze mnie ludziach, którzy mają nasze ubrania. Którzy z dumą noszą nasze brandowane bluzy czy T-shirty, którzy ćwiczą na siłowni w naszych topach i legginsach.
Sara: Jakoś nie jarają mnie Stany Zjednoczone i Times Square. Jednak, jeśli już miałabym wybrać jakąś markę z USA, chciałabym tak pokierować firmą, żeby być drugim Alo. Chcę, żeby nasza marka kojarzyła się ze sportem, dobrą jakością, może również trochę luksusem. Ale jednocześnie chcę, żeby była wybierana w pierwszej kolejności przez wszystkich – bez względu na status społeczny. Marzą mi się eventy, jakie robią zagraniczne firmy sportowe. Nie ściankowe dla celebrytów, ale dla klientów marki. I marzy mi się duża siłownia w naszym biurze :-)
Sara Tomiczek – założycielka marki odzieżowej Chiara Wear i jej kreatywne serce. Zodiakalne ryby, wierząca w horoskopy, z których czerpie inspirację. Jej największymi atutami są intuicja i nieograniczona wyobraźnia, dzięki którym nadaje projektom unikalny charakter i tworzy wizerunek marki rozpoznawalny na rynku.
Towarzyszy jej Marcelina Hojda – niedoszła dziennikarka, od 6 lat współprowadząca firmę jako CMO. Praktyczna, analityczna i skrupulatna zodiakalna panna. Specjalizuje się w sprzedaży i marketingu, dbając o uporządkowane procesy i skuteczne działania w firmie. Osobno są jak ogień i woda. Razem – są nie do zatrzymania. Poznaj kobiety stojące za marką Chiara Wear!